Kto zabił Don Kichota?

plakat

Plakat filmu „Człowiek, który zabił Don Kichota”

Jam jest Don Kichot z La Manchy!

Zanim zabiorę się do wyrażania jakiejkolwiek opinii na temat nowego filmu Terrego Gilliama „Człowiek, który zabił Don Kichota” nieodzownym jest nakreślić nieco background całej tej produkcji, który wydaje się być przygodą na miarę słynnego błędnego rycerza. Terrego Gilliama specjalnie przedstawiać nie trzeba, ale żeby formalności stało się zadość; Gilliam to były członek kultowej grupy Monthy Pythona, znany szczególnie ze swoich nietuzinkowych animacji, scenografii oraz żyłki reżyserskiej. Nic w jego twórczości nie można nazwać w stu procentach „normalnym”. Dlatego okoliczności tworzenia jego najnowszego filmu również odbiegały nieco od ogólno przyjętych norm. Otóż tworzenie „Człowieka, który zabił Don Kichota” trwało rekordowe 25 lat! Różne przeszkody stawały na drodze reżysera, od braku funduszy, po brak czasu czy, jak to kiedyś stwierdził, brak odpowiednich animacji. Długi okres oczekiwania jednak się skończył i zeszłym roku w końcu Terry Gilliam mógł pokazać światu swoje najnowsze dziecko.

Do współpracy reżyser zaprosił wielu renomowanych aktorów. Zdjęcia kręcono w Hiszpanii i Portugalii dlatego na ekranie widzimy sporo lokalnych aktorów, natomiast z bardziej znanych nazwisk należy wyliczyć Olgę Kurylenko, Stellana Skarskgarda oraz Jonathana Pryce’a i Adama Drivera grających dwie główne role. Dla nie wtajemniczonych – Adam Driver to gwiazda nowej trylogii filmów „Gwiezdne Wojny”. Ten tak wyszydzany za swój wygląd. Talentu aktorskiego jednak odmówić mu nie sposób. Ale koniec dygresji.

Każdy słyszał o słynnym Don Kichocie z La Manchy, chociaż nikt go nie czytał. Błędny rycerz, podróżujący na swoim koniu Rosynancie, oraz ze swoim dzielnym giermkiem Sancho Pansą przemierza przeróżne krainy w poszukiwaniu przygód. Piękna acz fikcyjna powieść. Co się zatem stanie, jeśli skromny, poczciwy staruszek, który jest szewcem, weźmie nazbyt poważnie film, w którym przyszło mu zagrać owego Don Kichota? Z tym problemem, chcąc nie chcąc, musi sobie jakoś poradzić Toby, niespełniony i wyzbyty z ambicji reżyser, który po latach powraca w strony, któryś kiedyś nagrywał swój film. Nie zdawał sobie jednak sprawy, jakie pokłosie będzie miała jego produkcja. Teraz Toby musi podążać wraz z domniemanym Don Kichotem, który widzi w reżyserze swojego giermka Sancho Pansę, aby pomóc nie tylko jemu, ale również i sobie. Ich wojaż doprowadza do niespodziewanego finału, w którym obaj panowie muszą stanąć twarzą w twarz z rzeczywistością.

Najnowszy film Terrego Gilliama jest przede wszystkim komedią, lecz zdecydowanie nie zawsze będzie do śmiechu. Wbrew pozorom, „Człowiek…” stawia również natury filozoficznej: czym jest poświęcenie się idei? W trakcie seansu polecam zastanowić się nad tą zagwostką. Jest to zdecydowanie pozycja godna obejrzenia i docenienia. Jest też urocza; ciężko nie rozczulić się nad poczciwym staruszkiem, który ślepo wierzy w rycerskie cnoty i dobre uczynki. Takie postawy obecnie można znaleźć chyba tylko w muzeum. Ale to tylko dygresja światopoglądowa, liczy się to, że „Człowiek, który zabił Don Kichota” jest świetną propozycją dla fanów nieco specyficznej twórczości filmowej.

pg

Ten wpis został opublikowany w kategorii Bez kategorii. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *